Zarejestruj się a będziesz otrzymywać ciekawe informacje z Indii, Nepalu, Bhutanu, Chin i Tybetu

A A A

 

Jesteśmy w Dali. Wygodnie się spało – hotel nowy, przestronne pokoje. Śniadanie europejskie, co nas ucieszyło – omlet, tosty – trochę słodki chleb, ale jest ok, jogurt i owoce, kawa i czarna herbata. Dzisiaj wyruszamy o 8.30, bo jedziemy zobaczyć miejscowy targ w wiosce odległej 20 km od Dali, a targ trwa od świtu do 10.30. Do Dali przyjeżdża bardzo dużo turystów, szczyt sezonu będzie w sierpniu – 95% z tych turystów to Chińczycy, Koreańczycy i mieszkańcy Tajwanu. Podróżowanie miedzy tymi krajami nie nastręcza trudności. Jedynie Korea Północna jest zamknięta dla świata. Europejczyków można zobaczyć w maju albo wrześniu, głownie Francuzów, Holendrów i Brytyjczyków.

Oni też najczęściej podróżują na własną rękę, korzystając z hosteli  na starym mieście i przewodnika Lonely Planet. Z innych państw przyjeżdżają tutaj Australijczycy, bogaci Pakistańczycy i mieszkańcy Izraela. Chińczycy podróżują przeważnie w dużych grupach – przyjeżdżają do Kunmingu i wielkimi autobusami objeżdżają całą prowincję, korzystając z tego, że na tym terenie jest chłodniej niż gdzie indziej w Chinach. Powstało wiele nowych drogich hoteli, które rozlokowały się wokoło wielkiego jeziora. Chcąc zachować czystość tego terenu, zakazano mieszkańcom łowić ryby w jeziorze – było to kiedyś atrakcją turystyczna, bo do łowienia ryb wykorzystywano kormorany. Teraz ryby pochodzą z hodowli. Powstaje tutaj oczyszczalnia ścieków, żeby nie odprowadzać ścieków do jeziora.

Zbudowano też 4 kolejki linowe – jedna z nich wraz ze stacją pośrednią wywozi turystów na wysokość 4800 m npm. Niestety kolejka do niej to minimum 3 godziny stania. Dojeżdżamy do wioski – widać stare domy, nie zdążono ich jeszcze odrestaurować, ale już napisano, że nie mogą zostać zniszczone, bo są traktowane jak zabytki. Idziemy na targ – ludzie kolorowo ubrani, Kobiety po 50 roku życia noszą niebieskie ubrania, młodsze panie różowe, a bardzo młode niezamężne – pomarańczowe. Wszystkie kobiety z dużymi bambusowymi koszami na plecach – tam wkładają zakupione towary, a zakupy robią całkiem duże. Nasz przewodnik wyjaśnia, że za kilka dni w wiosce jest duże święto ognia – przygotowano drewniane pochodnie i kolorowe bibułkowe dekoracje na długich patykach. Dochodzimy do straganów z warzywami – wszędzie uderzająco czysto. Na straganach wyłożone suszone grzyby, porosty zebrane z drzew, warzywa, których nie znamy, pełno różnorakich zielonych liści i jadalnych kwiatów, papryki suszone o różnym stopniu pikantności, młode pędy bambusa. Muzułmańskie kobiety sprzedają wołowinę, na innym straganie można kupić wieprzowinę.

Na miejscu w specjalnej prasie wyciska się olej z rzepaku – sprzedawany w różnej wielkości butelkach – zainteresowanie tym produktem jest spore. Przechodzimy w alejkę, gdzie sprzedają ryby – podobno wszystkie pochodzą z hodowli – wyglądają jak nasze karpie. Wśród kupujących dużo starszych osób, sprzedający też w większości starsi ludzie. Młodzi przenoszą się do miasta. Tak jak nasz przewodnik. Przyznaje się, że to jego rodzinna wioska. On dawno temu wyprowadził się do nowego Dali. Mieszka z żoną, która od 15 lat pracuje na poczcie i 9 letnim teraz synem, który uczy się w szkole pływackiej – pływanie trenuje od 4 roku życia – może kiedyś wystartuje na olimpiadzie. Dali to prężnie rozwijające się miasto – zarabia głównie na eksporcie i przetwórstwie warzyw i owoców, sprzedaży kwiatów i marmuru, który pozyskiwany jest z okolicznych gór. Teraz jedziemy do trzech pagód. Zabytek z 8 wieku. W mieście zachowało się 5 pagód, ale dwie pozostałe wymagają renowacji. Przetrwały liczne trzęsienia ziemi i nawet rewolucję kulturalną, gdyż służyły gwardii czerwonej jako wieże obserwacyjne. Najwyższa pagoda, kiedyś mierząca 70 m, teraz osiadła o 0,7 m.

Dwie mniejsze nazywane są krzywymi wieżami z Pizzy, bo każda z odchyliła się od pionu o kilka stopni. Do żadnej nie można wchodzić – jest niebezpieczne. Podczas ostatniego dużego trzęsienia ziemi w 1996 roku zniszczyła się stojąca za pagodami świątynia, podczas zabezpieczania terenu znaleziono wiele starych posążków buddyjskich – teraz eksponowanych w dwóch salach małego muzeum. Wśród posążków znaleziono również zrobione ze szczerego złota – te ze względów bezpieczeństwa są wystawiane w muzeum w Dali.  Największy skarb – złoty feniks – jest w muzeum na Tajwanie – tutaj widzimy tylko kopię. To już koniec naszego zwiedzania, na parking idziemy przez park, żeby zrobić sobie zdjęcie nad stawem, w którym odbijają się 3 pagody. W stawie pływają ryby i żółwie.  Zdecydowałyśmy, że trochę odpoczniemy i napiszemy kartki – wracamy więc do hotelu. W holu kawiarnia – może można spróbować tutejszej kawy – z panią trudno się porozumieć, ale pokazuje nam, że kawa jest z kapsułek – rezygnujemy. 

Czas na odpoczynek. Do starego miasta wybieramy się o 18.00. Piękne słońce, prawie bezchmurne niebo, zabieramy jednak parasole. Napisałyśmy 21 pocztówek, brakuje nam znaczka – trzeba pójść na pocztę podobno czynną do 21.00. Na starym mieście tłumy chińskich turystów, kolorowo poubieranych z nieodłączną komórka na patyku, żeby w każdej chwili można było zrobić sobie zdjęcie. Po drodze odwiedzamy konfucjańską świątynię – trzech wielkich siedzących mistrzów spogląda na nas. Przed świątynią na licznych ławkach odpoczywają turyści. Idziemy zobaczyć kościół katolicki – naszym oczom ukazuje się budynek identyczny jak świątynia chińska z tą różnicą, że na szczycie dachu umieszczono duży krzyż. Nie sposób nie zrobić sobie tutaj zdjęcia. Niedaleko poczta, kupujemy brakujący znaczek i jeszcze jedną pocztówkę – oglądamy wystawione pieczątki – chińskie napisy mówią – witaj w pięknym Dali, Dali piękne miasto – zaczynamy odbijać pamiątkowe stempelki. Siedzący obok Chińczyk bardzo zainteresował się, skąd jesteśmy.

Słabo mówi po angielsku, ale możemy się porozumieć. Jest nauczycielem, tłumaczy nam chińskie napisy. Proponuje nam, że obok napisu Poland napisze po chińsku Polska. Pokazuje nam dwie literki kryjące w sobie nazwę Polska w komórce. Podstawiamy mu wszystkie nasze kartki – dzięki temu szybciej i bez problemu dotrą do adresatów – chyba za 3 tygodnie.  Miły Chińczyk prosi o zrobienie zdjęcia z nami, przy okazji podajemy nasze aparatu – bardzo nam ten człowiek pomógł. Zasłużyłyśmy na obiadokolację. Miasto tętni nocnym życiem, w barach głośno gra muzyka – bawią się młodzi Chińczycy.

Na ulicy Cudzoziemców znajdujemy restaurację, w której siedzą biali – menu jest bardzo obiecujące. Miejscowym piwem, kurczakiem w 3 odsłonach – z grzybami, orzeszkami nerkowca i w sosie słodko-kwaśnym oraz sokiem z mango żegnamy się ze starym miastem Dali. Jedzenie było fantastyczne. W hotelu jesteśmy po 23.00. Liczyłyśmy na przejazd do hotelu bezpłatnym busem hotelowym, gdyż informacja o godzinach kursowania tego busa była wypisana przed wejściem do hotelu, ale w mieście nie widziałyśmy tego busa w miejscu odbioru turystów. Do hotelu doszłyśmy pieszo, a w busie hotelowy na parkingu przed hotelem odpoczywało dwóch mężczyzn.

 

11.07.2017 Dali 0 out of 5 based on 0 ratings.

Chiny oczami trzech kobiet Wycieczka 2017

  • Chiny oczami trzech kobiet Wycieczka 2017
    Chiny oczami trzech kobiet Wycieczka 2017
  • Droga Duchów
    Droga Duchów
  • Pekin Hutungi
    Pekin Hutungi
  • Pekin Klasztor
    Pekin Klasztor
  • Pekin Obiekty Olimpijskie
    Pekin Obiekty Olimpijskie
  • Pekin wycieczka
    Pekin wycieczka
  • Zakazane Miasto w Pekinie
    Zakazane Miasto w Pekinie
  • Wielki Mur Chiński
    Wielki Mur Chiński
  • grobowce dynastii Ming - Droga duchów
    grobowce dynastii Ming - Droga duchów
  • Mao Zetung
    Mao Zetung
  • Pałac Letni w Pekinie
    Pałac Letni w Pekinie