Fragment z książki „Mozaika indyjska”
z dziennika...
Co wieczór chodzę do Rolando. Czeka na mnie na ulicy i zapędza do środka, jak pokorne cielę do stajenki.
– Badałem - mówi - historię tańca. Zastanawiało mnie dlaczego tak mało jest go w chrześcijaństwie.

Taniec - forma modlitwy     
Wpisany przez Tomasz Mazur   
Piątek, 19 Wrzesień 2008

Fragment z książki „Mozaika indyjska”
z dziennika...
Co wieczór chodzę do Rolando. Czeka na mnie na ulicy i zapędza do środka, jak pokorne cielę do stajenki.
– Badałem - mówi - historię tańca. Zastanawiało mnie dlaczego tak mało jest go w chrześcijaństwie. Jego szczątkową formą są jedynie gesty liturgii oraz procesje. Ojcowie kościoła widzieli w tańcu przejaw barbarzyństwa i rozpusty. Gorzej – kojarzył im się z pogańskimi rytuałami. Aniołowie kroczyli dostojnie – tańczyły diabły. Taniec był niegodny boskiego majestatu, a tancerze, podobnie jak aktorzy, aby mogli być przyjęci do grona wczesnych gmin chrześcijańskich musieli zmieniać zawód.

Przeciwko tańcom wypowiadał się Tertulian w roku 200, w podobnym tonie biskup Mediolanu Ambroży w 387. W roku 526 cesarz Justynian zamknął Hipodrom w Konstantynopolu. Zakazy były wielokrotnie powtarzanie i sam fakt konieczności ich wznawiania świadczy o sile naturalnego związku tańca z życiem religijnym ludzi. W odróżnieniu od oficjalnej nauki kościoła, chrześcijańskie sekty zawsze były przyjazne tańcom.
W pokrewnych religiach monoteistycznych - judaizmie i islamie taniec jest daleko bardziej akceptowany. U Żydów jest on częścią religijnych ceremonii, Stary Testament zawiera liczne stosowne opisy – choćby w Drugiej Księdze Samuela, gdzie mowa jest o tańcu Dawida podczas sprowadzenia Skrzyni Przymierza do Jeruzalem. Dla islamskich mistyków – sufi – taniec jest metodą do zjednoczenia z Allachem. Jeśli będziesz kiedyś w Turcji - mówił Rolando trzymając mnie pod ramię - pojedz koniecznie do miasta Konya i zobacz, jak tańczą derwisze.
Według tradycji indyjskiej taniec był pierwotnie czynnością bogów. Podobnie rzecz widzieli starożytni Grecy - do najbardziej znanych mistrzów tańca należeli Apollo i Dionizos. Dla Europejczyka – chrześcijanina, taniec o podłożu religijnym rodzi pewien dysonans, ma posmak dzikości i prymitywizmu. Bardziej kojarzy się z czarami, niż z wiarą.
Dla Człowieka Nowoczesnego taniec to przede wszystkim rozrywka. Wyjątkiem jest argentyńskie tango albo balet klasyczny – ich miłośnicy i znawcy należą jednak do wąskiej elity. Popularny jest taniec dyskotekowy – bezładne miotanie ciał, scena pełna ogłuszonych hukiem postaci, w transie pozbawionym konwencji i znaczenia. Czy ta sprzedawana jako ekspresja wolności zwykła szamotanina nie jest tylko dowodem rozpaczy i zagubienia? Bardziej wołaniem o pomoc, niż nośnikiem głębszych treści?
...Rolando nie przestawał mówić. Nie oczekiwał ode mnie żadnej odpowiedzi, ani reakcji. Wystarczały mu przytakiwania głową, a każdą próbę wtrącenia jakiejś uwagi czy pytania zbywał machnięciem ręki. Teraz powtarzaj za mną – polecał. Układał moje ręce, ustawiał stopy, wyginał palce. Każdego dnia zasypywał trudnymi do wymówienia nazwami...
z dziennika...
Musiałem pomylić godzinę, bo tego dnia mój maestro wcale na mnie nie czekał. W chacie panowała cisza i wydawało się, że w środku nie ma nikogo. Podszedłem bliżej i pchnąłem drzwi. Latwo ustąpiły. Rolando klęczał przy krawędzi łóżka, twarz ukrył w dłoniach. Skrzyp zawiasów wyrwał go z zamyślenia. Uśmiechnął się na mój widok.
– Już jesteś - powiedział z radością - wchodŹ, wchodŹ!
W pośpiechu wciskał pod poduszkę jakiś kawał czarnego materiału, który do złudzenia przypominał sutannę. Nie kazał mi jak zwykle powtarzać żadnych postaw ani gestów. Polecił stanąć pod ścianą i „patrzeć, tylko patrzeć”.
Rozpoczął taniec. Jak zwykle skupiony, wodzący - zgodnie z indyjskim kanonem - oczyma za ruchem dłoni, imponował giętkością, wygimnastykowaniem, elegancją. Ciało, bez grama zbędnego tłuszczu, było mu posłuszne w każdym momencie. Grały mięśnie, ścięgna, poruszała się głowa. Po kilku minutach skończył i bez słowa powtórzył taniec. Potem po raz drugi. Po raz trzeci.
Rozpoznawałem kolejno figury, jakich znaczenie szczególnie często mi wpajał: ardhaczandra - lewa dłoń z uniesionym kciukiem, a prawa śikhara – oba gesty łącznie miały oznaczać „ojciec”, dłonie w tripataka, oba ramiona symetrycznie ugięte w łokciach, lewa stopa uniesiona – jak to tłumaczył „królestwo boga”, mudrakhya – prawa dłoń rozpoczyna ruch od wysokości czoła, w tempie moderato wędruje do góry, palce rozsuwają się do gestu pataka – „niech się stanie ”...
Po kolejnym powtórzeniu nie miałem już wątpliwości. Stało się jasne skąd wziął ten zapał do nauczania mnie, skąd ta żarliwość w tłumaczeniu, skąd ta cierpliwość. On chciał mnie sprawdzić! A raczej sprawdzić siebie. Przekonać się, czy jego posłanie jest wystarczająco zrozumiałe. I to mu się udało: Rolando tańczył „Ojcze Nasz...”.
Skończył. Odwrócił się do mnie. Dyszał ciężko, ale oczy wyrażały radość. Radość i pytanie. Skinąłem głową i wtedy pojął, że odczytałem jego intencje. Po policzkach spłynęły mu łzy.

Taniec - forma modlitwy 0 out of 5 based on 0 ratings.